Film o oryginalnym tytule "The Notebook" - zamieszkał w moim sercu na
dobre. Trafiłam na niego zupełnym przypadkiem - w sobotni wieczór
skacząc z kanału na kanał. Właściwie to nawet nie tyle film skłonił mnie
do zatrzymania się na wybranym kanale o ile aktor ;) Ryan Gosling
wyglądał całkiem całkiem w roli - Noah Calhoun :) zawieisiłam oko na
chwilę i od tamtej pory film tkwi w mojej pamięci (a było to jakiś
miesiąc jak nie lepiej temu). Jest to opowieść o pięknej miłości z
początku lat 40. Film miał premiwerę w 2004 roku i powiem Wam, że nie
widziałam drugiego tak dobrego filmu już downo. Nie jest to typowy
amerykański film o miłości - kiedy to już po pierwszych 20 minutach
wiemy jakie będzie zakończenie. Właściwie jest to melodramt - a
generlanie takich filmów nie oglądam i wiem, że po przeczytatniu jego
opisu bądź recenzji nie sięgnełem bym po tą pozycje. Dlatego z całego
serca zapraszam do obejrzenia filmu :) Moim zdaniem naprawdę warto.
Osobiście
oglądałam go już 3 razy. I nie ważny, który raz go widzę, za każdym
razem jestem dokładnie tak samo uryczna i wruszona :)
Ocena - 10/10 a nawet 11/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz